Cisza. Przeraźliwie cicha dzisiaj. Twój głos usłyszany pośrednio. Ściśnięte gardło i mokre oczy. Zimno mi. Czuję przeszywające na wskroś dreszcze. Może to moja wina? Ta cała złość, ten żal i gniew? Może to infantylne, bo w końcu drobnostka i nie powinnam. Może to te dni? Nie wiem. Nic już nie wiem. Chociaż nie! Wiem jedno, to boli. Jestem w rozsypce.
Sobotnie wieczory bez Ciebie to udręka.
Czytam ciebie i trochę mi się sama ja przypominam sprzed jakiegoś czasu. Musisz nad sobą popracować może, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńPoskładasz się :)
OdpowiedzUsuń