Nienawidzę

 czuć pustki. Nie cierpię ciszy przerywanej gadaniem telewizora. Nie znoszę tego okropnego zimna, choć grzejniki są właściwie gorące. Nie mogę znieść braku Ciebie obok. Tego, że nie mogę spojrzeć w te przenikliwe, szarozielone oczy. Tego, że nie mogę zasnąć wtulona w Twoją klatkę piersiową. Że nie mogę dotknąć Twoich ust, policzków, dłoni. Że nie szepniesz mi do ucha. Że nie wtulisz się we mnie, gdy odwrócę się do Ciebie plecami. Nie mogę znieść szarej rzeczywistość. Odległości między nami. Błagam, niech to się zmieni. Niech zmieni się szybko...




4 komentarze:

  1. Jakie piękno tło, a tyle smutku w tekście!
    Musisz zatem koniecznie się przeprowadzić do Krakowa! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywistość jest okrutna, szara.... zupełne przeciwieństwo tego miejsca, które jest tak bardzo żywe!

    OdpowiedzUsuń