Kupiłam nowego królika, po głębokim zastanowieniu się. Ale jednak decyzja zapadła i pojechałam po niego specjalnie do Nowego Bieżanowa (gdzie się zgubiłam, bo tamte rejony Krk są dla mnie nieznane). Królik wygląda jak typowy hodowlany i wszyscy się ze mnie śmieją, że sobie na pasztet kupiłam -_- Ale zapewniali mnie, że w 100% miniaturka. To się okażę za kilka miesięcy...
Do tego wariat z niego straszny.
Jest słodziutki! Nie dałabym z niego zrobić pasztetu! Nigdy w życiu.
OdpowiedzUsuńJa też bym nie dała. Chociażby był trzykilogramowym wielkoludem ^^
UsuńPrzesłodziaszczy ! ;)
OdpowiedzUsuńSłodziak z niego :) Na pasztet? no way! To przecież przyjaciel!
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie na pasztet ^^
UsuńByłam właścicielką kilku króliczków miniaturek i w sumie raz zdarzyło się, że wyrosło KRÓLICZYSKO. No, ale i tak go kochałam. A co do imienia - to przekształć na Czesię :D
OdpowiedzUsuńEee nie, bo mi się kojarzy z tą z klanu :P
UsuńCzesia? :D Hahah, widze ze propozycja juz padla :D Tez mi sie kojarzy z ta z klanu :P
OdpowiedzUsuńNowy Biezanow.. pracuje w tych okolicach :D. A gdzie najczesciej przebywasz w krk? ;-))
UP ;D nowy kleparz, plac inwalidów, królewska, czasem borek fałęcki. Ewentualnie rynek, planty, kazimierz.
OdpowiedzUsuńJaka słodka :)
OdpowiedzUsuń