nic się nie dzieje, kompletnie nic

Tkwię w martwym punkcie. Ogarnął mnie marazm. Zastygam. Nie ruszam się. Ani do przodu, ani do tyłu, ani nawet w bok. Co się ze mną dzieje? Już nawet przed choróbskiem przebrzydłym się nie broni mój organizm, tylko poddaje. I katar męczy, ból głowy z rana. Niechęć jakaś zawitała, przenika mnie. Obezwładnia. 

7 komentarzy:

  1. niestety znam ten stan...
    pierwszym lekarstwem bywa dobry film. choć czasem może być po prostu z cyklu "proste i przyjemne".
    gdy to nie działa... ciepłe ramiona, w których można zasnąć.
    ale to tylko słowa... czasem po prostu w tym tkwię i czuję jak umieram.

    OdpowiedzUsuń
  2. ej nie daj się!
    spróbuj z tego jakoś wyjść, jak nie dla siebie, to dla Niego! szkoda wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Łączę się z Myosotis, polecam dobry film, książkę, jego klatkę piersiową :) Jeśli to nic nie da, po prostu przeczekaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto jak kto, ale że Ty się chcesz poddać?! Proszę Cię kochana, nie daj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Minie. Zobaczysz, że minie. A Ty uśmiechniesz się szczerze i zaczniesz korzystać z lata. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Musisz to zmienić raz, dwa! Szkoda czasu na smutki, zaraz koniec lata. Trzeba korzystać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami wystarczy drobna iskra by wszystko wróciło do normy. Choroba potrafi wykończyć, ale nie daj się! Walcz kochana, walcz!

    OdpowiedzUsuń