Nieobecność. Cisza. Deficyt. Głód Ciebie. Ust, rąk, uszu i
oczu. Twoich szeptów, słów, uśmiechów, zmartwień. Brak. Dziś powietrze jest
zbyt ciężkie by normalnie oddychać. Kawa wypijana w samotności wcale nie
smakuje. Radość mi gdzieś umyka. I niespokojna jestem, wdarł mi się pod
poduszkę niepokój . Sen nie przychodzi tak szybko jakbym chciała. Boję się o to, co będzie. Czuję żwir
pod stopami, który wbija się w skórę, mimo butów, które mają mnie chronić. Ta
droga nie będzie łatwa, już to wiem. Ale chcę przez nią przejść. Chcę żebyś cały czas
trzymał mnie za rękę, wtedy będzie prościej. Kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy
przestanę się bać. Czas, gdy uśmiechnę się beztrosko i zapomnę o wszystkich
lękach. Tymczasem, przytulę się do poduszki i będę dalej tęsknić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz